6/19/2012

HOPE DIES IN THE END

Kiedy już łzy zostały otarte, emocje opadły i wszyscy jako tako pogodzili się z rzeczywistością, można wrócić do wydarzeń minionej soboty. Tak samo jak pierwszy, ostatni mecz oglądaliśmy razem, tyle, że w naszym mieszkaniu. Ze względu na późną porę takie rozwiązanie było lepsze. Mimo to znów można było poczuć się jak w Polsce, kiedy Alek rozwieszał polską flagę z Tyskiego na balkonie, a Tomasz sprawdzał msze :)
Dla zabicia czasu, bo mecz zaczynał się o 3. naszego czasu jedni pozostali przy tradycyjnych rozrywkach kibica, jak picie piwa, inni grali w Mortal Kombat, co dla Tomasza było lekko rozczarowujące, bo w dwójce zawsze wygrywał, a w dziewiątce już nie...
Wynik niestety nie wpłyną pozytywnie na nasze nastroje i mrożące się półlitra zostało spożyte na smutno. Trochę to nie za miło ze strony chłopaków, że przegrali, kiedy tylu Polaków w kraju i na świecie liczyło na ten awans, a dodatkowo my nie spaliśmy całą noc.
Dziś czytałam, że nasi piłkarze się nie poddają i teraz mierzą w mistrzostwo świata. Czekamy :)


Tomasz kibicował najlepiej, po czym podsumował wynik krótko: dupa jaś
Alek - mistrz drugiego planu


Lavani miała najlepszą intuicję


No comments:

Post a Comment