5/03/2012

HEY, TODAY IS MY NAME'S DAY!



Trochę zabawna wydaje mi się ta ogólna euforia na fb wywołana pogodą w Polsce, bo ja podobny stan przechodziłam miesiąc temu, kiedy przyleciałam do sg. Miło zobaczyć tyle uśmiechniętych twarzy na zdjęciach z majówek.
Przedczoraj był 30 kwietnia, więc moje imieniny, a że jest z nami jeszcze jedna Kasia, postanowiłyśmy świętować podwójnie. Było to możliwe dzięki dzisiejszemu public holiday, kiedy to nie trzeba iść pracować oraz butelce wódki przywiezionej przez chłopaka Kasi z Polski. Tak zaopatrzeni mogliśmy iść tylko na Clarke. To miejsce bardzo przypomina mi cudowny czas we Francji, gdzie można beztrosko pić w plenerze. Zrobiło się jeszcze bardziej polsko, bo Janek przyniósł delicje, które dostał w paczce od rodziców, a Magda zabrała ze sobą górski serek, taki smakujący trochę jak oscypek, który przywiózł jej brat. Do tego doszły jeszcze ptasie mleczka z logo Euro 2012. A Nikhila nauczyliśmy słowa 'spoko', które uznane zostało za najbardziej uniwersalne polskie wyrażenie:)





No comments:

Post a Comment