|
Brahma |
Jeżeli komuś się wydaje, że w Polsce mamy przesyt kościołów, kapliczek i krzyży na każdym kroku, to w Tajlandii świątyń i innych miejsc kultu znajdziemy chyba jeszcze więcej. Nie wiem, jak to wygląda w liczbach, ale ogólne wrażenie jest takie, że na każdej ulicy można zobaczyć co najmniej jedną 'kapliczkę' buddyjską. Świątynie również zaskakują, nie tylko ilością, ale i przepychem.
Miejsca kultu dzielą się na świątynie, domy modlitewne i, to na pewno nie jest prawidłowa nazwa, kapliczki. Zdjęcie powyżej pokazuje dom modlitewny, jednak nie buddyjski, ale hinduistyczny. Ze względu na klimat dom jest raczej pojęciem metaforycznym, bo fizycznie wszystko znajduje się w otwartej przestrzeni. Przybytek należy do hotelu Erawan i ma dość krótką, ale bogatą historię
czytaj więcej.
Było to moja pierwsze spotkanie z religią hinduistyczną od czasów wizyty w świątyni na Little India. Szok kulturowy już może łagodniejszy. Największe wrażenie robią przynoszone przez wiernych dary. Widać po nich, że hinduscy bogowie nie są bardzo wybredni i zadowolą się głową świni, soczkiem w kartoniku czy tuzinem jaj.
|
powszechne w tutejszych świątyniach kwiaty lotosu |
|
tancerki w tradycyjnych tajlandzkich strojach |
Kolejnym przystankiem naszego temple run była Wat Arun, świątynia hinduska na przeciwległym do pałacu królewskiego brzegu rzeki. Wzniesiona została przez, jak to określił nasz przewodnik, króla numer 2:) Przewodnik był bardzo pocieszny, pomijając jego angielski serwował, nam co jakiś czas bardzo śmieszną historię o tym, jak wczoraj zadzwonili do niego dwaj uczestnicy wycieczki i odwołali swój udział. Generalnie historia na tym się zaczyna i kończy, nie mniej naszego przewodnika bardzo śmieszyła:)
Wracając do świątyni, to co widzimy dziś jest jakby skorupą dla poprzedniej świątyni. Dalej można ją (te poprzednią świątynię) zobaczyć we wnętrzu, jednak nie jest to widok dla oczu turystów. Całość pokrywa chińska porcelana, która potłukła się w trakcie transportu, ale król wpadł na genialny pomysł, aby wykorzystać ją właśnie w takim celu
czytaj więcej.
Wspięcie się na najwyższe piętro to spory wysiłek, biorąc pod uwagę
również panujący upał. Schody miejscami mają około 50 cm wysokości.
Jeszcze gorsze jest schodzenie, może zakręcić się w głowie:)
Przywiązanie Tajów do religii przejawia się niemal na każdym kroku. Wszędzie tam znajdują się jakieś religijne znaki, symbole, miejsca. Mnie bardzo zachwyciła 'kapliczka' przy floating market. Wykonana bardzo starannie, oddająca wiele szczegółów. Pomimo tego, nie do końca rozumiem, co te figury oznaczają i jakie mają powiązanie z wiarą, ale obrazek bardzo ładny, przypomina trochę sztukę zakopiańską (zdjęcia nr 2 i 3).
Najbardziej okazałe ze wszystkich świątyń jakie widzieliśmy, są oczywiście świątynie przy pałacu królewskim. Nie wierzcie amerykańskim przewodnikom - na pewno więcej niż godzina zwiedzania ;)
Trudno w cztery dni zobaczyć wszystkie bangkockie miejsca kultu, bo jest ich około 400, więc na pewno kiedyś tam wrócimy.
|
chyba bogaciej niż na Wawelu :) |
|
święcenie głowy za pomocą lotosu |
|
tak się prezentują moje globtrotersie spodnie :) |
Byliśmy jeszcze w Świątyni Tygrysów, ale o tym w następnym odcinku :)
Zdjęcia pochodzą z dwóch różnych aparatów, a niespójność estetyczna wynika z mojego zaawansowania czy niezaawansowania w technice fotografii. Przewidywany progres :)