8/16/2012

TAI O

Pomimo, że nie wyobrażam sobie życia poza miastem, ciągnie mnie w bardziej odosobnione miejsca. Dlatego jedną z naszych pierwszych destynacji nie było centrum Hong Kongu, ani Kowloon, gdzie mieszkaliśmy, a wioska rybacka Tai O leżąca na wyspie Lantau. Jest to chyba najbardziej rybacka ze wszystkich wiosek jakie w życiu widziałam. Od momentu wyjścia z autobusu do nozdrzy uderza zapach ryb i wszystkiego, co morskie. Po powrocie jeszcze przez parę godzin ten zapach pozostaje w nosie i ubraniach.
Na niewielu z lokalnych straganów można znaleźć pamiątki, przeważnie się to ryby w każdej postaci - żywe, martwe, suszone, sproszkowane itp., a także inne stwory morskie, które często, na moje europejskie oko, nie nadają się do jedzenia. Chińczycy są narodem, który potrafi zjeść chyba każdą część zwierzyny, jaką tylko da się pogryźć. Już w Tajlandii widzieliśmy grillowane jelita kurczaka, jednak w Chińczycy w sposobach spożytkowania zwierzęcia zdecydowanie przebijają Tajów. Nigdy bym nie pomyślała, że można jeść np. rozgwiazdy, a jednak da się, choć osobiście chyba nigdy się na to nie odważę. 
W Tai O, pomimo niewielkiej odległości od Hong Kongu, bieda jest bardzo widoczna. Ludzie mieszkają tu przeważnie w blaszanych chatkach, bo trudno to nazwać domem mały budyneczek o powierzchni polskiej kawalerki. Latem, kiedy temperatura powietrza to około 30 stopni, z pewnością ciężko się żyje w takiej chatce. Co bardziej luksusowe mają klimatyzatory. 
Ale nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz sławę. Okazuje się, że w jednej z tych chatek mieszka stylista fryzur na Miss Universe 1976! (zdjęcie poniżej) czyli nie byle kto :) 
Poza tym na każdym kroku, poza rybami, można się natknąć na różne symbole religijne. Są one zdecydowanie bardziej powszechne niż w Polsce. Pewnie również z tego względu, że w Europie raczej nieodpowiednie wydaje się stawianie Maryji koło studzienki kanalizacyjnej czy przy progu sklepu, za to w Azji jest to jak najbardziej na miejscu.

Despite the fact that i can't imagine living outside of city I feel a need to go to less urbanised areas. This is why one of our first destination wasn't the center of Hong Kong or Kowloon where we stayed but fishermen's village Tai O at Lantau Island. It is probably the most fishy village I have ever been to. From the first step out of a bus your nose is attacked by smell of the fishes and every sea stuff. After return this smell stays in the clothes for a few hours.
There is just a few local stalls where you can buy the souvenirs. The main articles are the fishes and other sea creatures in every state - live, dead, dry, powder etc. Some of this sea creatures were ,according to my european mind, inedible. The Chinese are the nation which is able to eat every part of an animal as long as it is possible to bite it. We have seen barbecued intestines of chicken in Thailand but chinese people have beaten up the Thais in the menners of making a use of the animals. I would never thought that it is posible to eat star fish but apparently it is possible but personaly I prefere not to try.
In Thai O despite a short distance from Hong Kong you can see a lot of poor people. They live in the metal lodges which are very very small. During the summer when the temperature is about 30 degrees it must be hard to live in this kind of accomodation. The most luxury ones are equiped with AC. 
But you never know where you can find someone famous. One of this lodges is a place of Miss Universe 1976 hair stylist! (photo below).
Except that around every corner you can find the religious symbols. They are definitely more common than in Poland. The reason maybe that in Poland it is rather inappropriate to put Saint Maria next to street srain or close to shop threshold when here it is more than ok.



morskie przysmaki/ sea delights
chińscy bogowie są zdecydowanie bardziej ludzcy :)/ chinese gods are definitely more humain

blaszane chatki, jedne z większych/ metal lodges the biggest ones

No comments:

Post a Comment