4/11/2012

BARCELONA SPIRIT































NIe zamieściłam jeszcze zbyt wiele zdjęć Singapuru, bo chcę najpierw tu się trochę ustatkować, co pochłania bardzo wiele mojej uwagi. Szukanie pracy, szukanie mieszkania (co jest prawdziwym dramatem) itp. Ale dziś postanowiłam troche pozwiedzać i skoczyłam na Marina BAy gdzie pierwszy raz widziałam ten Singapur z internetowych przewodników. Nagle poczułam się jak w ukochanej Barcelonie. Wiele miejsc na tamtejszym wybrzeżu jest zaprojektowana w barcelońskim stylu (kto był, ten wie o co cho:))
Pierwszy raz widziałam też takie wieżowce z tak bliska i nie przeżyłam jakiegoś wstrząsającego szoku. Także jestem gotowa na Nowy Jork ;) Jednak w tym całym luksusie i high techu brakowało mi troche takiej ludzkiej ostoi (albo po prostu towarzystwa). Mimo wszystko fajnie było w końcu zobaczyć to wszystko o czym tak wiele czytałam.
Jest tam też prawie fragment Londynu - wielki diabelski młyn przypomina do złudzenia London Eye.
W MArina Bay Sands (ogromne centrum handlowe) można znaleźć wszystko. Są tam wszystkie lepsze marki świata, europejskie restauracje, lodowisko, weneckie kanały i pewnie wiele więcej, ale dla mnie jak na jeden raz to było wystarczające.
Obiad jadłam na Chinatown. Nie obyło się bez spotkań z lokalnymi ciekawskimi. Przysiadł się do mnie pan w wieku mojego taty i dwoma imponujących rozmiarów pierścieniami na obu rękach. Zaoferował mi piwo, ale odmówiłam. Trudno mu było uwierzyć, że nie chce piwa, amerykańskiego piwa! (pił Carlsberga). Potem zapytał, czy jestem american girl, bo tak wyglądam i do tej pory trudno mi to poczytać za komplement...

Niedawno się dowiedziałam, że było trzęsienie ziemi w indonezji odczuwalne az tutaj. Szczerze mówiąc zaskoczyła mnie ta informacja, bo niczego nie czułam, dem ;)
W mediach widziałam, że wywołało to sporą panikę, jednak tu na miejscu raczej wszyscy są spokojni. Dzięki tym newsom wiem, ze nie można w czasie tsunami stać na plaży. Ok, nie będę ;)

Z innych newsów, to zjadłam całe nodle (makaron) pałeczkami, dzięki czemu awansowałam na wyższy poziom pałeczkowania :)

I haven't put too many pics of Singapore yet cause I want to settle down first which is really attention consuming. Looking for a job, looking for a flat (which is a drama) and all this stuff. But today I decided to do some sightseeing and went to Marina Bay where I could see this Singapore from internet giudes. Suddenly I felt like in my belowed Barcelona. The coast there is designed ina very barcelonian style and it made me feel really relaxed.
First meeting with sky scapers wasn't so shocking. I'm ready for NY I guess ;) But in this fancy spot full of luxury shops and facilities I missed some human space or just needed a company. Anyway it was cool to see all this stuff i read about.
There is almost a piece of London - a ferric wheel which looks like the London Eye. In Marina Bay Sands you can find everything. All fancy brands, european cuisine restaurants, skating ring, venice canals and a lot more for sure but it was enough for me.
Having a lunch in Chinatown I met another "friend". This time it was a chinese guy my dad's age with impressive size rings on every hand who offered to buy me a beer. I refused and he was pretty surprised that i don;t want a beer. American beer! (he was drinking Carlsberg) but he kept talking with me. He asked me if I'm an american girl cause I look american and I still have a problem with finding it a compliment...

Just find out that there was an earthquake in indonesia that we could feel in Singapore but i didn't norice anything. damn it ;)
But according to the press this was very serious but here everyone is so calm. Thanks to the news i know that I can't stay on the beach during tsunami. I won't ;)

What else I ate the noddles with chopsticks which brings me to the higher level of chopsticking:)
































No comments:

Post a Comment