4/07/2012

LET'S COOK






























Myśląc, że święta w Sinagapurze będą skromne i mało nastrojowe bardzo się myliłam. Tutejsza polonia, podobno dość znaczna - ok. 550 Polaków - zadbała, aby tradycji stało się za dość. Ambasada Polska zorganizowała święcenie wielkanocnych koszyczków w kościele przy Dhoby Ghaut. Po wejściu do tego przybytku można było się poczuć prawie jak po przejściu bramy teleportacyjnej do Polski, gdyby nie ta pogoda ok 30 stopni.
Przez moment przestałam się dziwić naszemu ujemnemu przyrostowi naturalnemu w kraju, skoro tyle polskich dzieci mieszka w Singapurze. Niewtajemniczeni mogli pomylić święcenie z kinderbalem.
Przy okazji poznałyśmy Polskiego ambasadora, a więc po niecałym tygodniu tu mam jedną ofertę pracy, wiele ofert mieszkania i znam ambasadora, więc bilans całkiem korzystny ;)
Po wspaniałej uroczystości religijnej czas było się wziąć za bardziej przyziemne świąteczne czynności, czyli gotowanie. Zebrawszy wszystkie produkty na niedzielny obiad wyszło tego dwie podręczne walizki i dwie siaty, więc święta na bogato. Nie mamy kiełbasy z lidla, ale generalnie nie jest źle.
W mieszkaniu znajomej Filipinki, gdzie musiałyśmy pojechać, bo Magda w swoim mieszkaniu ma tylko jeden palnik elektryczny, czajnik, mikrofale i rice cooker, powstały pyszne zupy, mięsa i ciasta (zdjęcia poniżej). Azjaci raczej nie gotują w domu, z moich dotychczasowych poszukiwań mieszkania wiem, że w niektórych jest to zakazane, ale trudno się dziwić, jak obiad na mieście można zjeść juz za 2 $ (1 S$ = 2,5 zł). Z naszej kulinarnej wizyty mieszkańcy mieszkania mają sporo korzyści, bo już wiedzą, jak zapalać palniki kuchenki i jak używać piekarnika (do tej pory tego nie robili).
Robienie świąt to straszna męka, dlatego dobrze, że są tylko kilka razy w roku. Po powrocie do domu marzyłyśmy tylko o jedzeniu i spaniu, ale zdobyłam się na ten trud, by trochę tutaj napisać :) Na kolację zaserwowałyśmy sobie to, czego aktualnie mamy najwięcej, czyli jajka na twardo. Kiedy ja przygotowywałam ten wykwintny posiłek, Magda stłukła połowę opakowania jajek kupionych na jutro, zatem by się nie zmarnowały, powstała jajecznica, czyli prawdziwy jajeczny festiwal.
Ogólnie tutaj nie obchodzi się Wielkanocy w jakiś szczególny sposób. Jest to dla większości jeden z wolnych dni, kiedy mogą iść na zakupy. Katolicy chyba też podchodzą do tego z mniejszym rozmachem i tradycją, niż u nas w Polsce.
Po tak pracowitych przygotowaniach mamy plan spędzić lany poniedziałek na basenie pod palemką:)
Jako prawdziwe gospodynie domowe dzień zakończyłyśmy oglądając koreańską operę mydlaną. Te koreńskie produkcje są ponoć hitem ostatnich miesięcy. Na szczęście podpisy są też po angielsku, ale twarze aktorów są tak ekspresyjne, a muzyka emocjonalna, że nawet nie rozumieją słów można śledzić akcję. Magda ogląda teraz singapurskie wiadomości, a ja zamieszczam parę dzisiejszych fot:)

When I thought that Easter in Singapore is going to be modest I was wrong. Polish people who live here, there is quite a lot of them approx. 550, did their best to celebrate our polish tradition. Polish embassy organised tradiitional food blessing in a church at Dhoby Ghaut. Just after entering this building you could feel like you were teleported to Poland. Only weather ruined that impression. It's about 30 degrees.
In that moment i weren't surprised that the number of people in Poland decrease cause so many of polish kids live in Singapore. If someone didn't know what was going on in that church he could think that this is a kind of kinderball.
Thanks to this occasion we met a polish ambasador so after almost one week in Singapore i was offered one job, a couple of appartaments and I know a polish ambasador. Not too bad.
After that amaizing religious event we had to come back to more prosaic thing like cooking. When we gathered all the ingridiens for a sunday lunch we had two hand luggages and two bags so it's going to be full of food. We do not have a sausage from Lidl but it isn't bad :)
In a flat of our philipines frien where we had to go to cook something cause in Magda's appartament there is only one elektric burner, micro oven, electric kettle and roce cooker, we cooked soups, meats and cakes (photos below). Asian people rather don't cook at homes. Thanks to my room reaserch I know that in some appartaments cooking is not allowed. But it is quite reasonable cause eating in town is cheap you can have a lunch for even 2,5 S$ (1 S$ = 1,24 USD). Our friend appartament locators have some adventages because of our visit cause they finally know how to light the burners and how to use the owen which has never been used before.
Prepering Easter is so tiring so it's quite good that we have it just once a year. After coming back home we were dreaming just about eating and sleeping but i forced myself to do that efford and write something in here:) For a dinner we prepared eggs of course. When I was peeling them Magda broked some of those we bought for tomorrow so to make a use of them we prepared scrambled eggs so it was a real eggs festival.
Singaporeans don't celebrate Easter in any particular way. It is rather another day off when they can do shopping. Even the Catholics don't put so much efford in celebration and probably don't have so much tradition as we do in Poland.
After such a tiring preparations we want to spand Easter Monday on a swimming pool under a palm :)
We ended the day as the real houswifes wathing korean soap opera. This productions are very popular in recent months here. Fortunately they have english subtitles but the actors faces are so expresive and music so emotional that you can follow the action without understanding what the actors are saying.
Magda is watching singaporean news now and I present you some of today's pics :)
















No comments:

Post a Comment